środa, 5 sierpnia 2015

[10] "Maybe Someday" Colleen Hoover

Tytuł: "Maybe Someday" 

Seria: -


Autor: Colleen Hoover

Rok wydania w Polsce: 2015


Język oryginału: Angielski


Wydawnictwo: Otwarte









On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…
Maybe Someday to opowieść o ludziach rozdartych między „może kiedyś” a „właśnie teraz”, o emocjach ukrytych między słowami i o muzyce, którą czuje się całym ciałem.


Życie w przeciętności jest stratą czasu.

To było moje drugie spotkanie z Colleen Hoover. Spokojnie mogę je zaliczyć do udanych. 
Pewnie każdy zna Hopeless tej autorki, które było równie dobre co Maybe Someday. 
Na książkę czekałam na prawdę długo i kiedy dostałam ją w swoje łapki musiałam zacząć czytać. Nie mogłam się powstrzymać i strasznie ciężko było mi się od niej odlepić. 

Chciałabym najpierw wypowiedzieć się o soundtracku, który jest genialny. Piosenki wykonane przez Griffina Petersona na prawdę przypadły mi do gustu. Słuchałam ich wtedy kiedy występowały w książce. Dzięki temu czytanie było jeszcze bardziej niezwykłe. Pierwszy raz spotkałam się z takim czymś. Mam na myśli książkę, a do niej soundtrack i to taki wspaniały. Fantastyczny pomysł. Najbardziej polubiłam piosenki Maybe Someday, I'm in trouble, Something i Hold On to You.

Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce.

Emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania, śmiech, niedowierzanie, łzy szczęścia, a także smutku, przyprawiały mnie o zawrót głowy. Hoover stworzyła coś magicznego. Książkę przepełnioną emocjami. I nie wierzę nikomu, kto twierdzi, że nie wzruszył się ani razu. Tak samo ze śmianiem się. Żarty jakie robili sobie Ridge, jego kolega, a potem także Sydney były prześmieszne. 

Sydney polubiłam już od samego początku. Życie jej się posypało, chłopak ją zdradził i to nie z byle kim. Ale nie załamała się. Podobała mi się jej siła. Uwielbiam Ridge'a. Jest taką postacią, z którą spotkałam się pierwszy raz. I od razu polubiłam i to bardzo. Od początku książki kibicowałam jemu i Sydney. Większość bohaterów polubiłam. Na prawdę autorka ich bardzo dobrze wykreowała. 

Zawsze mam problem z pisaniem recenzji książek Colleen Hoover. Nawet jeżeli minie dużo czasu po przeczytaniu jej książki to mam problem. Emocje powracają.  Więc wybaczcie, ale jestem pewna, że nie opisałam tu wielu rzeczy, ale ciężko mi zebrać myśli do kupy.
Maybe Someday to świetna książka z nurtu New Adult. Ja po niej miałam takiego kaca, że ciężko, nawet po kilku dniach, było mi się za coś zabrać i skupić się na innej książce. Jest to jedna z moich ulubionych książek, a także historii. W pełni zgadzam się z fragmentem opisu z tyłu książki "Maybe Someday to opowieść o ludziach rozdartych między „może kiedyś” a „właśnie teraz”, o emocjach ukrytych między słowami i o muzyce, którą czuje się całym ciałem."

10/10



2 komentarze:

  1. Wspaniała książka. Mam bardzo podobne odczucia wobec niej, jak Ty i również zazwyczaj ciężko mi pisać o książkach Hoover. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak bardzo ci się spodobała. :)

      Usuń